WIOSNA, ACH TO TY…

Gdyby ktoś się nie zorientował nastała wiosna, czyli skończyła się zima. Zima jaka była każdy wie, ale wiosna… hm… tutaj sprawa ma się inaczej. Jak to się mówi „się okaże”. Dlaczego piszę o pogodzie? Już wyjaśniam. W zimie sprawa jest prosta: siedzi się w domu i co jakiś czas trzeba odśnieżyć kawałek koło domu i wraca się do ciepłego domu. Niestety wiosna jest bardziej wymagająca. Wystarczy trochę słońca, trochę deszczu i trawa rośnie jak na drożdżach (oczywiście warunkiem tego stwierdzenia jest sprawdzenie, czy faktycznie na drożdżach trawa rośnie szybciej, niż bez drożdży). Na wszelki wypadek uznajmy, że rośnie bardzo szybko. Tak, wiem, że to kolejny ogrodniczy wywód, który nic nie wyjaśnił. Do rzeczy. W zimie jest mniej pracy na zewnątrz domu i ten czas można wykorzystać na pracę w domu. Jaką pracę? Mnie najbardziej interesuje praca twórcza i na niej się skupmy. Jesień i zima to faktycznie najpracowitsze pory roku u mnie. Wiosną wszystko budzi się do życia. I to nie jest dobra wiadomość. Wiosna ledwo się obudzi i od razu chce, aby się nią zająć. No to chwyta się człowiek za kosiarkę, grabie, łopatę i do roboty. A praca twórcza w domu cichutko płacze z samotności. I to niestety jest fakt – zaniedbałem pracę twórczą. Co mam na swoją obronę? Z przyrodą się nie wygra! I już.