JÓZEK O GIERTYCHU, KACZYŃSKIM I MAŁYSZU

 

REDAKTOR: Bardzo serdecznie witam państwa i witam w studiu naszego ulubionego hodowcę drobiu – pana Józka.
JÓZEK: Witam. A nauczyłem się pana Giertycha parodiować.
REDAKTOR: Naprawdę?
JÓZEK: No.
REDAKTOR: No to proszę pokazać.
JÓZEK: To niech pan spyta: „czym się zajmuje pan Donald Tusk?”
REDAKTOR: No dobrze, czym się zajmuje pan Donald Tusk?
JÓZEK: (nieudolnie parodiując) No właśnie. pan Donald Tusk jest dziwny. Walczy o głosy artystów, których w Polsce jest… He… nie wiem, pół promila.
REDAKTOR: Ale dlaczego pół promila?
JÓZEK: (już normalnie) Nie wiem, pan Giertych operuje tylko tą jednostką. Bo to praktyczne. Na co dzień się też przydaje chyba.
REDAKTOR: No tak. No dobrze panie Józku, ale co pan na tą jego wypowiedź?
JÓZEK: Ja na tą wypowiedź mówię, że fajnie, bo to miło, jak przed wyborami się ktoś przez chwilę się poopiekuje artystami. Także, ja głosuję na Tuska chyba, w tej sytuacji.
REDAKTOR: No dobrze panie Józku, no szkoda, że tylko przed wyborami. Ale co pan sądzi w takim razie o panu Kaczyńskim?
JÓZEK: Nie, no, to samo co większość Polaków.
REDAKTOR: Czyli co?
JÓZEK: Że trzeba zrobić zakupy na obiat.
REDAKTOR: Ale obiat przez „t”.
JÓZEK: Obiat przez „t”. Oczywiście. I wiadomo, zakupów nie robimy w biedronce.
REDAKTOR: A to dlaczego?
JÓZEK: Biedronka, to wiadomo, to jest tam daleko i niewygodnie. I zdaje się, że prawdziwi Polacy chyba tam nie kupują.
REDAKTOR: Gdzie kupują prawdziwi Polacy?
JÓZEK: No, tam gdzie Kaczyński, prawda, nie.
REDAKTOR: A gdzie kupuje pan Kaczyński?
JÓZEK: Tam gdzie jest blisko, wygodnie i gdzie kupują prawdziwi Polacy.
REDAKTOR: Ach rozumiem.
JÓZEK: Gdzie indziej. Pan Kaczyński poszedł sprawdzić ceny żywności, ale w takim trochę sklepie dla bogatszych.
REDAKTOR: Acha, rozumiem. I pewnie były dlatego droższe.
JÓZEK: No były, były. A gdzie Małysz?
REDAKTOR: Jak to, gdzie Małysz?
JÓZEK: No gdzie? Oddał ostatni skok i polazł do domu.
REDAKTOR: Panie Józku, zakończył karierę.
JÓZEK: Mógł chociaż wąsy zostawić, a tak to co?
REDAKTOR: A tak, nie zostawił.
JÓZEK: A jak zakończył?
REDAKTOR: Skoczył panie Józku i koniec. Pojechał do domu.
JÓZEK: Ale jak to? A co mu się stało? Już skakać nie umie nagle, czy jak?
REDAKTOR: Panie Józku, nie tak, że nie potrafi, nie umie, tylko po prostu chciał zakończyć karierę na samym szczycie.
JÓZEK: A takie buty. A ja myślę, że go nogi bolą. Ja kiedyś skoczyłem z okna i tak mnie nogi bolały, że pół dnia leżałem i jęczałem z bólu. A pewnie Małysz tak skacze i później idzie do domu i jęczy z bólu i już ma dosyć.
REDAKTOR: No, być może panie Józku.
JÓZEK: No.
REDAKTOR: Jak pan sądzi, co on będzie robił teraz?
JÓZEK: A co on ma robić? Ja bym na jego miejscu nic nie robił. Walnął bym się w domu do góry wąsiskami i po prostu żył sobie z tych nagród, co powygrywał. Panie Adamie, niech pan się nie da wkręcić w żadne tam członkostwa honorowe, bo się pan najeździ po całej Polsce za harmoszkę. Niech pan tylko jeździ odbierać nagrody finansowe.
REDAKTOR: No właśnie.
JÓZEK: Jak by pan chciał kurczaki hodować, to do mnie.
REDAKTOR: Dobrze, to tych pieniędzy i kurczaków panu i państwu życzę.
JÓZEK: Nie ma póki co, ale życzymy.
REDAKTOR: Tak. Dziękuję panu, dziękuję państwu, do usłyszenia.
JÓZEK: Do usłyszenia

JÓZEK: Ma pan coś do jedzenia, trochę?
REDAKTOR: Panie Józku, jak to do jedzenia?
JÓZEK: Postanowiłem się przyłączyć do protestu głodujących pielęgniarek i symbolicznie godzinę dziennie głoduję z nimi.
REDAKTOR: Panie Józku, ale godzina, to nie jest dużo.
JÓZEK: Ale już zgłodniałem strasznie.
REDAKTOR: Dobrze, proszę iść.
JÓZEK: Ale ma pan coś do jedzenia, czy nie?
REDAKTOR: Nie mam.
JÓZEK: To już mogę iść. Ty reporterze na kontrakcie. Na razie.
REDAKTOR: Na razie.

 

tekst: Jarosław Jaros, Grzegorz Halama, Janina Dobosz